Ja wraz z tatą wstaliśmy około 6:40, żeby już na 7:00 być u Justynki, która już na nas czekała przed blokiem. Stamtąd pojechaliśmy na Goczałkowice. Głównym celem w tym oto miejscu była przebywająca tu od 45 dni mewa blada.
Dojeżdżając na miejsce od razu obserwujemy pierwsze gatunki, którymi są dzwońce, pełzacz leśny, kowalik, czy stadko gili.
Myszołów / Buteo Buteo |
Dzięcioł duży / Dendrocops major |
Dzwoniec / Chloris Chloris |
Niestety z podciętym ogonem pełzacz leśny.. |
Podsumowując dziś na Goczałkowicach 26 gatunków.
Naszym następnym celem stały się odległe o 50km Spytkowice, które dziś zawiodły po całej linij, ponieważ nie dość, że nie było kormoranów małych, które były tu od sierpnia! To na dodatek, oglądając każdy staw po kolei udało nam się zaobserwować tylko 9 gatunków, z których najciekawszy jest chyba perkozek i srokosz....
Srokosz / Lanius excubitor |
Teraz nie pozostało nam już nic innego jak jechać na położoną niedaleko naszego domu Kuźnice Wareżyńską. Po przybyciu na miejsce okazał się to najlepszy wybór tego dnia, ponieważ mimo tego, że udało nam się zaobserwować tylko 12 gatunków znalazł się wśród nich perkoz rogaty, ogorzałka i 6 bielaczków. Na dworze zaczęło robić się już szarawo, ponieważ dochodziła 15, dlatego nie pozostało nam nic innego jak wrócić do domku, gdzie czekał już na nas pyszny obiadek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz