9 kwietnia tata miał mnie zwolnić i mieliśmy ruszyć. Niestety doszło miedzy nami do małej kłótni i wyjazd został odwołany. Nie wiem jak tata, ale ja byłem załamany!
10 kwietnia o 10:30 dotarła do mnie informacja, że czapla były widziana , w tej samej chwili dostałem też gmaila od taty, że na ptaka jedziemy w piątek. Przemyślałem to sobie, powiedziałem tacie, że ptaka dziś widziano i delikatnie zapytałem, czy nie dało by się dziś? Tata odpisał mi, że za 30 minut jest pod szkołą.
Zapakował sprzęt i zrobił tak jak powiedział.
45 minut później byliśmy już na Stawach. Pierwszymi ptakami jakie rzuciły się w oczy, były czajki.
doszliśmy do pierwszego spuszczonego stawu i widzimy czaple!!! Niestety w śród nich nie ma czapli złotawej. W drodze na kolejny staw spotkaliśmy Tomka Tańczuka, Maćka Kowalskiego i pana Dariusza Szlame. Powiedzieli Nam, że ptak był 1,5h temu i odłączając się od czapli białych polecił, gdzieś nisko nad trzcinami. W tym momencie przez głowę przeszła mi najgorsza myśl. Czapla odleciała! Szukając jej po innych stawach trafiliśmy na błotko, gdzie widziałem pierwsze w tym roku pliszki żółte(3), bataliony(150, druga obserwacja w życiu), krwawodziób(2, trzecia obserwacja w życiu) i błotniak stawowy(2). Trochę sobie popatrzyliśmy i idąc groblą tata nagle krzyknął, że tam dalej leci coś innego! No fajnie tylko, że za nim ja to zobaczyłem w śrut 1000 mew minęła chwilka. Na szczęście zauważyłem to coś co okazało się być bąkiem(lifer). Zatoczył dookoła Nas kółko, ale najlepsze zdjęcia z ponad stu to dwa ostatnie. Idziemy dalej na ostatni spuszczony staw, mijamy gęgawę i nagle dzwoni tacie telefon. Tata powiedział mi, że to Tomek Tańczuk, okazało się, że odnaleźli czaple i nie wiem jak, ale Tomek zadzwonił do Nas i powiedział nam, gdzie jest! Byłem pod wrażeniem, że w ogóle o Nas pomyślał, a co dopiero, że jeszcze zadzwonił i dokładnie pokierował!
Doszliśmy w podane miejsce i naszym oczom ukazała się ta piękna, rzadka i maleńka czapla, czapla złotawa(lifer). Zrobiłem trochę zdjęć, popatrzałem chwilę przez lunetę, lornetkę i czaple znów odleciały. Jeszcze trochę zdjęć w locie i wracamy do samochodu. W drodze powrotnej widzimy drugiego w tym roku bociana białego i jak dla mnie jerzyka(wiem, że w wcześnie, niestety nie mam zdjęcia i ptaka puszczam jako nieoznaczonego). Wracając mijamy potrzosy, czajki i wrony siwe, aż tu nagle na spuszczonym stawie znów widzimy czaple białe i tym nie brakuje tej perełki ornitologicznej! Kolejna sesja czapli złotawej daje chyba lepsze rezultaty niż poprzednia. Ptaki się zerwały i nie przeniosły się na pobliski staw, tylko wszystkie siadły na drzewach. Z tego co pamiętam nigdy nie widziałem czapli białej, a ci dopiero złotawej na drzewie!
Doszliśmy do samochodu, spakowaliśmy sprzęt, z uśmiechami na twarz i już pogodzeni wróciliśmy do domu.
Cały dzień towarzyszyła Nam nasza kochana, dzielna dwu i pół miesięczna Coco! Prawdopodobnie jedyny piesek jaki widział czaple złotawą.
Bataliony(Calidris pugnax), Spytkowice |
Bąk, pierwsza obserwacja w życiu |
Na ten widok czekałem kilka dni, kolejne marzenie spełnione |
Szczęśliwi obserwatorzy |
Druga obserwacja w drodze powrotnej przypadkowa, ale dająca tyle samo radości |
To na prawdę mała czapla |
Ja z czaplą złotawą w tle! |
Gratuluję!!!
OdpowiedzUsuńHej Wojtek! Fajny blog! Tym "Michałem" spotkanym wtedy na czapli złotawej byłem ja :-).
OdpowiedzUsuńJuż poprawiam :)
Usuń