Tak jak zawsze postaram się odtworzyć wam jak to wszystko było od początku. A więc zaczynajmy...
Wtorek, 12-sty maja godzina 20 chodzę sobie spokojnie z mamą i prawie rozładowanym telefonem bo centrum handlowym, aż tu nagle dzwoni do mnie Radek. I spontanicznie pyta co robię? Odpowiadam mu na pytanie i teraz Radziu zmieniając całkowicie temat pyta mnie, czy jadę do Włocławka na białorzytkę saharyjską? Zapytałem go jeszcze raz na co bo nie mogłem uwierzyć w to co powiedział. Powtórzył pytanie, a ja bez konsultacji z kim kimkolwiek odpowiedziałem, a może krzyknąłem TAK!!! Radka niestety moje zdanie nie interesowało do końca, ponieważ powiedział, ze chce to usłyszeć od mojej mamy. Mamusia na to załamując się powiedziała mi " Wojtuś rób kur..... co chcesz ja tylko spojrzę na świadectwo". Przekazałem Radkowi informacje i wystarczyło już tylko dogadać się co do godziny i miejsca, w którym się spotykamy.
Przyjechałem do domu przygotowałem sprzęt i przekazałem informacje mojej dziewczynie, z którą pierwszy raz nie zdążyłem skonsultować wyjazdu na ptaki. Wina leży oczywiście po stronie białorzytki, która doprowadziła mnie do stanu, w którym przestałem trzeźwo myśleć i straciłem kontakt z rzeczywistością.
Po tych kilku czynnościach około 1 w nocy wyjechałem z tatą z domu jadąc do Radka. Dojeżdżamy na miejsce witam się z chłopakami, przesiadamy się do samochodu Wojtka i ruszamy na miejsce, gdzie czekał na nas Stasiu z Panem Darkiem Szlamą - polskim rekordzistą w liczbie zaobserwowanych gatunków.
Droga nam mijała w bardzo miłej atmosferze, ale kiedy dojechaliśmy do Włocławka wszyscy się zmobilizowali, poczuli dreszczyk emocji i odliczali minuty, które dzieliły nas od dojechania na miejsce.
Dojechaliśmy! Nie bez problemów, ale udało się. Wychodzimy z samochodu, podchodzimy pod ogrodzenie i od razu podbiegają dwa wielkie psy, ale to nie przeszkadza Radkowi, żeby w ciągu kilku sekund wypatrzeć siedzącą na płocie białorzytkę saharyjską!!!
Ręce się trzęsą, głos drży, serce bije jak szalone, ale każdy z nas robi zdjęcia, patrzy na ptaka przez lornetkę i szaleje z radości. Mija kilka minut i z domu wychodzi Pani Teresa Łybko, znalazczyni ptaka. Otwarła nam bramę i pozwoliła nacieszyć się niecodziennym gościem.
Oto efekty..
Chyba moje ulubione zdjęcie... |
Białorzytka saharyjska / Oenanthe leucopyga |
Piękność w dwóch kolorach.. |
Zdjęcie potwierdzające, że dało się też ją usłyszeć |
Jak przystało na białorzytkę była bardzo ruchliwa |
Tupała nóżka.. |
Pozowała |
Ukłoniła się chyba na pożegnanie pierwszej ekipy |
Gratuluję! Wspaniałą obserwacja i super zdjęcia!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje Łukasz!
OdpowiedzUsuńWielkie gratulacje:) Takie nietypowe obserwacje sa najlepsze :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie:)
OdpowiedzUsuń