Dzisiejszy dzień zapowiadał się spokojnym dniem, który spędzę w domu razem z rodzicami, dziewczyną i przyjacielem. Tak też było do godziny 15, kiedy mama zaproponowała spacer. Wszyscy się zgodziliśmy, ale ja jeszcze zaproponowałem, że jeśli już wychodzimy to może pojedźmy do lasu oddalonego o 25km, ponieważ jest to miejsce urokliwe, a na dodatek można tam zawsze spotkać coś ciekawego. Wszyscy się zgodzili i pojechaliśmy zostawiając w domu śpiącego tatę.
Dojechaliśmy na miejsce i rozpoczęliśmy spacer, który nie różnił się niczym od innych, aż do momentu kiedy moją drogę przeciął przelatujący dzięcioł czary!!!
Stanąłem jak w murowany, ponieważ nigdy wcześniej nie widziałem tego gatunku. Od pewnego czasu był to obiekt drwin i śmiechu ze strony starszych i bardziej doświadczonych kolegów. Minęło kilka sekund zanim ruszyłem za ptakiem. Teraz siedząc już znacznie dalej zauważyłem go na drzewie w towarzystwie drugiego ptaka. Wykonałem tylko jedno dokumentacyjne zdjęcie, ponieważ ptaki szybko poleciały w swoją stronę.
|
Gatunek, w który powoli przestawałem wierzyć... |
Teraz bardzo zadowolony wraz ze swoimi towarzyszami wróciłem do domu i od razu pochwaliłem się tacie, który do teraz nie chce mi uwierzyć, że go widziałem :)
Widzisz Wojtku, trochę czasu w terenie i ptaki same wpadają...Gratuluję...
OdpowiedzUsuńNo w końcu gratulacje junior
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo Igor! :)
OdpowiedzUsuńDzięki tato ;)
OdpowiedzUsuń