poniedziałek, 23 marca 2015

Dzięcioł zielonosiwy prosto z ogródka

Jest kilka ptaków, które bardzo chciałbym zobaczyć u siebie na ogródku i nie są to gatunki chyba jakieś bardzo wygórowane. Ale tego, którego dziś spotkałem to się nie spodziewałem w ogóle!
Dzięcioł zielonosiwy prosto z mojego ogródka.



Dodam jeszcze, że jest to moja 3 obserwacja tego gatunku w życiu i 3 gatunek dzięcioła, który był u mnie na ogródku.

sobota, 14 marca 2015

Wielki gość na małej wyspie, czyli pelikan kędzierzawy z Borowa

Kiedy 8 marca pojawiła się informacja, że na stawach w Borowie wykryto pelikana kędzierzawego oczywiste było, że strasznie chciałbym tam pojechać, ale ze względu na szkołę i mamę, która jest zdania, że nie wolno opuścić żadnego dnia, ciężko było mi ją przekonać, żeby mnie puściła. Tym razem mimo próśb i błagań mama się nie ugięła. Mówiąc mi tylko na koniec rozmowy (jeśli można nazywać to rozmową), że przecież ptak na pewno posiedzi i pojadę w sobotę. Nie wiem jak mamie wytłumaczyć, że ptaki ogólnie maja skrzydła i za ich pomocą odlatują i najczęściej nie wiadomo gdzie...

No i stało się. Następnego dnia siedząc sobie na jakiejś bardzo istotnej lekcji w szkole i zaciekle notując wszystkie wypowiedziane słowa przez nauczyciela dostałem smsa, moja ciekawość zwyciężyła i postanowiłem sobie zrobić przerwę jeszcze podczas lekcji. Odblokowałem telefon, zobaczyłem, że owego smsa dostałem od Pawła Malczyka. Zaczęło się dobrze, ale potem było jeszcze lepiej bo pierwsze dwa słowa brzmiały "pelikan kędzierzawy" no i teraz było już gorzej bo trzecie słowo to odleciał... Prawie ze łzami w ochach napisałem mojej mamusi, że jednak nie miała racji i ptaszysko poleciało.

Mijały minuty, godziny, dni i stało się coś niesamowitego! Pelikan 13 marca wrócił do Borowa!
Maciek Buchalik od razu po ukazaniu się informacji napisał do mnie, czy nie chciałbym jutro jeszcze w nocy z nim i jego już gotową ekipą udać się do Borowa. Odpowiedź mogła być tylko jedna!
Mama chcąc odkupić swoje początkowe winy powiedziała, że zawiezie mnie na miejsce spotkania mimo jego bardzo późnej pory, zadbała też o to, aby jej pierworodny był najedzony i odpowiednio nawodniony.

Chwile po 3 spotkaliśmy się w miejscu, w którym przesiadłem się do samochodu Maćka i już pełną ekipa ruszyliśmy! Cała droga minęła na ptasiarskich opowieściach, ale kiedy tylko Maciek zaparkował na miejscu to wszystko o czym rozmawialiśmy nie miało znaczenia i od razu ruszyliśmy na groblę, z której mieliśmy obserwować pelikana. Szybkim krokiem dochodzimy na groble i nie przykładając nawet lornetki do oczu widzimy to ogromne ptaszysko siedzące sobie na wyspie!!!
Teraz już spokojnie i bez nerwów razem z Birding Poland Team nasycamy nasze oczy widokiem pelikana kędzierzawego, bo nie wiadomo, kiedy znów nam będzie dane go zobaczyć. Między czasie obserwujemy kilka inny fajnych gatunków taki jak łabędzie czarnodziobe, krzykliwe, świstuny i samca rożeńca. Minęło trochę czasu i każda z ekipa poszła w swoją stronę. My korzystając z okazji postanowiliśmy przejrzeć pozostałe stawy i pojeździć trochę po okolicznych polach. Było to bardzo dobra decyzja, ponieważ udało nam się zobaczyć jeszcze bielika, myszołowa włochatego, błotniaka stawowego, potrzeszcze, czajki, czaple białe, trznadle i na sam koniec została nam obserwacja 2 śpiewających lerek co dla mnie było najciekawszą z tych wszystkich obserwacji, ponieważ lerkę widziałem dopiero 2 raz w życiu i tak samo jak za pierwszym razem widziałem ją właśnie z Maćkiem, który znów zanim ją zobaczyliśmy oznaczył ją po głosie. To już była ostatnia obserwacja tego dnia i po niej ruszyliśmy do domu.

Bardzo się cieszę, że mimo wszystko miałem okazję obserwować tak super rzadki gatunek jak Pelikan kędzierzawy właśnie w Polsce i wszystko to dzięki Maćkowi, który o mnie pamiętał i chciał ze sobą zabrać!!


Pelikan kędzierzawy
Pelikan kędzierzawy
A po za pelikanem dało się zobaczyć:

Myszołów włochaty

Łabędzie krzykliwe
Łabędź krzykliwy
Potrzeczsz






 

 

 

 

 

 

wtorek, 19 sierpnia 2014

Wydrzyk wielki

Kiedy rano zaczynaliśmy obserwacje i ktoś by mi powiedział, że za 45 minut zobaczę wydrzyka wielkiego uśmiechnąłbym się i podziękował, że tak myśli, ale nie zawracałbym sobie tym głowy, Jednak tego dni w tym miejscu o godzinie 7:45 jego słowa by się spełniły, ponieważ właśnie w tym momencie cała nasza trójka miała okazję podziwiać to wspaniałe ptaszysko przez lunetę, lornetkę, czy wizjer aparatu. Dla mnie było to tym bardziej niezwykłe wydarzenie, ponieważ tylko 5 dni wcześniej widziałem swojego pierwszego wydrzyka w życiu i był to wydrzyk ostrosterny, a już dziś widzę najrzadziej spotykanego w Polsce wydrzyka.

Jest to dopiero 38 obserwacja w Polsce i pierwsza od 2011 roku.

Poniżej dokumentacja fotograficzna:






poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Z morza na pola

Szóstego dnia razem z Maćkiem wybraliśmy się na seawatching, który przyniósł kilka ciekawych obserwacji:

- krzyżówka - 13 os.
- markaczka - 1 os.
- cyraneczka - 21 os.,
- perkoz dwuczuby - 3 os.
- kormoran - 15 os.
- sieweczka obrożna - 7 os.
- siewnica - 3 os.
- biegus zmienny - 7 os.
- kulik wielki - 3 os.
- kulik mniejszy - 5 os.
- śmieszka - nl
- mewa srebrzysta/białogłowa - nl
- mewa siodłata - 1 os.
- rybitwa rzeczna - 15 os.
- rybitwa czarna -1 os.
- rybitwa białoczelna - 1 os.
- rybitwa czubata - 1 os.

Ale na tym dzień się nie skończył. Po południu w tym samym składzie wybraliśmy się na pola, gdzie też było kilka fajnych ptaszków.




 I na koniec dla mnie bardzo miły akcent, ponieważ przeleciały nad nami siewki złote, których nigdy wcześniej nie miałem okazji widzieć.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Ruda

Po kobczyku i rybitwie popielatej kolejną niespodzianką, która na Nas czekała była kania ruda wypatrzona z samochodu. W sumie to były, aż 3 kanie.


sobota, 16 sierpnia 2014

Serbska śmieszka



Tacy różni, a oboje piękni

Kiedy 4 dnia nad morzem udało nam się znaleźć kobczyka byłem pewien, że będzie to dzisiejszy ptak dnia.

W chwili ataku
 I jeszcze z innej perspektywy.

To spojrzenie...

Ale wtedy nie wiedziałem, że na oddalonej o 150 km plaży w Dębkach czeka na Nas rybitwa popielata...





Niestety nie zdążyłem zrobić jej wielu zdjęć, ponieważ rozdarte dziecko biegające po plaży miało wielką radość z płoszenia wszystkich ptaków. Nie wiem, czy będę miał okazje podejść jeszcze kiedyś tak blisko do rybitwy  popielatej, ale ciesze się, że miałem tą jedną szanse :)