Minęło kilka minut Radziu podjechał i pojechaliśmy. Jechaliśmy chwilkę, a na miejscu czekał na nas taki widok...
Młody jastrząb zaplątany w siatkę otaczającą boisko |
Pierwszy do boju ruszył Radek, który pozwolił się zmienić dopiero po tym jak jastrząb wbił mu szpona w palec.
Po Radku zostały wspomnienia i rękawiczka w szponach jastrzębia |
Teraz był czas, żebym ja powalczył z zaplątaną noga.
Przy okazji nie mogłem odmówić sobie zdjęcia z naszym "pacjentem".
Tutaj jeszcze uśmiechnięty... |
Potem chwila zawahania |
I do dzieła! |
Ciekawa przygoda:)
OdpowiedzUsuńUf, dobrze, że nic nie stało się ani Wam, ani jastrzębiowi. Za to super fotki ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, sytuacja nie codzienna :) Tylko Radek lekko ucierpiał, ale ptak na szczęście poleciał bez żadnych komplikacji. Zdjęć nie mogłem sobie odmówić, a szczególnie szponów :)
OdpowiedzUsuń