czwartek, 27 sierpnia 2015

Akcja ratunkowa

Wszystko zaczęło się zwykłym telefonem Radka, który powiedział mi, że nie daleko od mojego domu jest drapol który potrzebuje naszej pomocy. Zapytał mnie, czy nie pojechałbym z nim. Oczywiście odpowiedziałem, że pojadę, ale zabieram ze sobą Justynkę, która akurat u mnie jest.
Minęło kilka minut Radziu podjechał i pojechaliśmy. Jechaliśmy chwilkę, a na miejscu czekał na nas taki widok...


Młody jastrząb zaplątany w siatkę otaczającą boisko


Pierwszy do boju ruszył Radek, który pozwolił się zmienić dopiero po tym jak jastrząb wbił mu szpona w palec.


Po Radku zostały wspomnienia i rękawiczka w szponach jastrzębia


Teraz był czas, żebym ja powalczył z zaplątaną noga.
Przy okazji nie mogłem odmówić sobie zdjęcia z naszym "pacjentem".

 


Tutaj jeszcze uśmiechnięty...


Potem chwila zawahania


I do dzieła!
Trochę się napociłem ze stresu, ponieważ było na co uważać.


 
 
Jeszcze chwile przy nim spędziliśmy, ale wszystko skończyło się dobrze, ponieważ ptak poleciał, a my prawie bez strat wróciliśmy do domu :)
 

3 komentarze:

  1. Uf, dobrze, że nic nie stało się ani Wam, ani jastrzębiowi. Za to super fotki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie, sytuacja nie codzienna :) Tylko Radek lekko ucierpiał, ale ptak na szczęście poleciał bez żadnych komplikacji. Zdjęć nie mogłem sobie odmówić, a szczególnie szponów :)

    OdpowiedzUsuń