piątek, 29 maja 2015

Do 3 razy sztuka..

...czyli ostatnia część o żwirowcu ze Spytkowic.
Dopiero dziś rano wróciłem z Helgolandu, a już po szkole musiałem ruszyć do Spytkowic, gdzie po raz kolejny odnaleziono żwirowca łąkowego!!! Oczywiście nie był tak łatwo i kolorowo, ponieważ jak dostałem smsa to byłem u dziewczyny, a tata w domu. Mimo to nie musiałem tacie powtarzać i wystarczyło tylko jedno słowo, żeby wsiadł w samochód, zgarnął mnie, Justynkę i żebyśmy ruszyli w kierunku ptaka.
Jedziemy, jedziemy i godzinę później dojeżdżamy na miejsce. Od razu zmierzamy w stronę stawu, na którym znaleziono ptaka. Spotykamy Pana Marcina, który go znalazł i który mówi nam, że ptaka nie ma... Historia ta powtarza się po raz trzeci, ale nie tracąc czasu zaczynamy szukać ptaka. Mija minut po minucie i nagle udaję mi się zauważyć ptaka na jednym ze stawów!!!! Moja radość jest nie do opisania. Mogę patrzeć sobie do woli na wspaniałego żwirowca, który siedzi sobie na ziemi zmieniając tylko czasami miejsce. Ten moment pokazał, że mimo tego że była to już trzecia próba opłacało się i tak jak to bywa w przypadku ptaków nigdy nie wolno rezygnować.

Bardzo marna, ale dokumentacja bohatera ostatnich dni...

Żwirowiec łąkowy / Glareola pratincola

Żwirowiec łąkowy / Glareola pratincola

czwartek, 28 maja 2015

Głuptaki..

Tak jak mówiłem dodaje post tylko ze zdjęciami głuptaków. Mam nadzieje, że nie za dużo zdjęć, ale nie potrafię wybrać które lepsze które gorsze.










 












 



Moje ulubione z głuptakowej sesji
 

W drodzę na Helgoland

Kiedy w środę próbowałem wrócić do rzeczywistości i już prawie mi się to udało, to nagle jeden telefon od Radka zmienił wszystko. Okazało się, że za około 3-4 godzinki mam być u niego i jedziemy na Helgoland na, którym właśnie dziś był obserwowany albatros czarnobrewy!!!
Ciężko mi opisać jednym słowem co poczułem mając świadomość, że może jutro zobaczę takie ptaka. Ale nie było się co zastanawiać. Szybki powrót do domu, pakowanie i jak zawsze jedziemy do Radka, żeby tam się przepakować do jednego samochodu i ruszyć. Pakujemy się do samochodu Stasia i zaczynamy naszą wyprawę. Nasz skład oczywiście nie zmienny tylko z jednym kompanem, więcej. Radek, Stasiu, Czarek, Marcin no i ja to właśnie nasz skład. 
Cała, bardzo długa droga mija świetnie, bo albo śpię, albo się śmieje. Ale najważniejsze, że około 8 jesteśmy w porcie i idziemy kupić bilety na prom, którym popłyniemy na wyspę. Bilety już mamy, więc udajemy się do miejsca gdzie stoi nasz prom, ale odpływamy niestety dopiero za 2h!
Oczywiście nie tracąc czasu na naszą wyjazdową listę trafia już ostrygojad, rybitwa popielata, mewa żółtonoga, bernikla białolica, paszkot, kopciuszek, rybitwa czubata i jeszcze kilka innych.
W końcu przyszedł czas, żeby wchodzić na prom i zacząć 2,5 godzinną przeprawę przez morze.
Zaczęło się w miarę nudno, dlatego na początku raz na chwilkę zasnąłem, ale Radziu szybko mnie obudził. Jestem mu za to bardzo wdzięczny, ponieważ dzięki temu z promu udało nam się zaobserwować kilka fajnych gatunków z czego, aż 3 są dla mnie nowe. Głuptak, nurzyk i mewa trójpalczasta to właśnie ta trójka. Poza nimi bernikle kanadyjskie, białolice, alki, mewy żółtonogie, rybitwy rzeczne i popielate.


Bernikle kanadyjskie i białolice
Promem płynęło się fajnie i w ogóle, ale najważniejsze, że w końcu dopłynęliśmy na miejsce.
Od razu w bardzo szybkim tępię zaczęliśmy maszerować w stronę klifów, na których miał siedzieć albatros.
Idąc na miejsce widzimy pojedyńcze makolągwy, muchołówkę szarą, wróble, ostrygojady, ale to nic bo nagle moim oczom ukazuję się niesamowity widok..........

Oto on!

Tysiące głuptaków, nurzyków, mew trójpalczastych i to wszystko ma wyciągnięcie ręki

I pomyśleć, że mnie cieszyły 4 nurzyki, które widziałem płynąc promem

Coś pięknego...

Widoki piękne, ptaków mnóstwo tylko jakoś albatrosa nie mogliśmy zobaczyć co bardzo nas zmartwiło. Cały czas go szukaliśmy, ale oczywiście poświęciliśmy też trochę czasu na zdjęcia. Szczególnie głuptaków, ale post z ich zdjęciami powstanie osobno   
  

 
Wpatrywanie się w morze przyniosło nam kolejną bardzo fajną obserwację. Tym razem chodziło o  fulmara, którego potem jednak znaleźliśmy na półce skalnej i mogliśmy się na nie spokojnie napatrzeć. To mój kolejny gatunek do listy WP!
 
 




 
Chodzimy, szukamy, ale jedynym nowym gatunkiem na liście wyprawowej jest świergotek łąkowy...
 
 
Chłopaki cały czas na posterunku.
 
 
Nieubłaganie na czas na Helgolandzie zbliża się ku końcowi i nie było by z tym takiego problemu gdyby nie to, że nasz główny cel wyjazdu nie został zrealizowany. Ale chyba to jest najpiękniejsze w ptakach. Nigdy niczego nie można się po nich spodziewać.
W drodze powrotnej udało mi się jeszcze dorwać ostrygojada w porcie, który był ostatnim ptakiem, ponieważ zaraz po tym odpłynęliśmy i pożegnaliśmy tą małą, ale jakże piękną i ciekawa wyspę.
 


 
 
 
Dla mnie nie była to tylko ostatnia obserwacja na wyspie, ale i tego dnia, ponieważ od razu jak wsiedliśmy na prom zmęczenie wzięło górę i zasnąłem, Budząc się dopiero w porcie, skąd udaliśmy się do samochodu. Bardzo wygłodniali pojechaliśmy do McDonalda, gdzie nie było nam dane zjeść w spokoju, ponieważ zobaczyliśmy kolejnego ostrygojada, który żerował na kawałku trawy i musieliśmy wyjść zrobić mu kilka zdjęć jeżeli sam nam się tak wystawił :)
 
 


 
 
Teraz naprawdę to był już ostatni ptak i zdjęcie tego wyjazdu.
 
 
 
 
Ps) albatrosa nie było, dlatego cały czas będzie idealnym powodem, żeby wybrać się tam raz jeszcze :)
 




wtorek, 26 maja 2015

W poszukiwaniu żwirowca łąkowego ( 25 - 26 maja )

Godzina, 1 godzina zadecydowała o tym, że razem z tatą przegapiliśmy idealną szansę, żeby zobaczyć żwirowca łąkowego. Ptaka, który jest moim największym marzeniem na polskich ziemiach.
To jaki smutek odczuwam po stracie takiej szansy jest nie do opisania, ale może nie można mieć wszystkiego do razu... Jedyne na co mogę liczyć to to, że w bardzo niedalekiej przyszłości uda się go w jakikolwiek sposób zobaczyć.

Żwirowca szukaliśmy od około 17 do 21:30 pierwszego dnia i od 5 do 8:30 drugiego dnia. Próbowaliśmy, ale tym razem się nie udało. Było kilka innych fajnych ptaków, które może chociaż troszeczkę rekompensują te dwa dni, ale żwirowcowi nie dorównują.

 


Gęsiówki egipskie / Alopochen aegyptiaca
Rokitniczka / Acrocephalus schoenobaenus
Ślepowron / Nycticorax nycticorax

 Jak zawsze przy takim gatunku na miejscu można był spotkać najlepszych obserwatorów.


środa, 13 maja 2015

Białorzytka saharyjska, coś więcej niż marzenie...

Po tytule już chyba, każdy wie o co chodzi, a dokładniej mówiąc o kogo chodzi. Jednak jeśli komuś by umknęła ta informacja to mam na myśli pierwszą dla Polski białorzytkę saharyjską!!!
Tak jak zawsze postaram się odtworzyć wam jak to wszystko było od początku. A więc zaczynajmy...

Wtorek, 12-sty maja godzina 20 chodzę sobie spokojnie z mamą i prawie rozładowanym telefonem bo centrum handlowym, aż tu nagle dzwoni do mnie Radek. I spontanicznie pyta co robię? Odpowiadam mu na pytanie i teraz Radziu zmieniając całkowicie temat pyta mnie, czy jadę do Włocławka na białorzytkę saharyjską? Zapytałem go jeszcze raz na co bo nie mogłem uwierzyć w to co powiedział. Powtórzył pytanie, a ja bez konsultacji z kim kimkolwiek  odpowiedziałem, a może krzyknąłem TAK!!! Radka niestety moje zdanie nie interesowało do końca, ponieważ powiedział, ze chce to usłyszeć od mojej mamy. Mamusia na to załamując się powiedziała mi " Wojtuś rób kur..... co chcesz ja tylko spojrzę na świadectwo". Przekazałem Radkowi informacje i wystarczyło już tylko dogadać się co do godziny i miejsca, w którym się spotykamy.

Przyjechałem do domu przygotowałem sprzęt i przekazałem informacje  mojej dziewczynie, z którą pierwszy raz nie zdążyłem skonsultować wyjazdu na ptaki. Wina leży oczywiście po stronie białorzytki, która doprowadziła mnie do stanu, w którym przestałem trzeźwo myśleć i straciłem kontakt z rzeczywistością.
Po tych kilku czynnościach około 1 w nocy wyjechałem z tatą z domu jadąc do Radka. Dojeżdżamy na miejsce witam się z chłopakami, przesiadamy się do samochodu Wojtka i ruszamy na miejsce, gdzie czekał na nas Stasiu z Panem Darkiem Szlamą - polskim rekordzistą w liczbie zaobserwowanych gatunków.
Droga nam mijała w bardzo miłej atmosferze, ale kiedy dojechaliśmy do Włocławka wszyscy się zmobilizowali, poczuli dreszczyk emocji i odliczali minuty, które dzieliły nas od dojechania na miejsce.
Dojechaliśmy!  Nie bez problemów, ale udało się. Wychodzimy z samochodu, podchodzimy pod ogrodzenie i od razu podbiegają dwa wielkie psy, ale to nie przeszkadza Radkowi, żeby w ciągu kilku sekund wypatrzeć siedzącą na płocie białorzytkę saharyjską!!!

Ręce się trzęsą, głos drży, serce bije jak szalone, ale każdy z nas robi zdjęcia, patrzy na ptaka przez lornetkę i szaleje z radości. Mija kilka minut i z domu wychodzi Pani Teresa Łybko, znalazczyni ptaka. Otwarła nam bramę i pozwoliła nacieszyć się niecodziennym gościem.


Oto efekty..


Chyba moje ulubione zdjęcie...
Białorzytka saharyjska / Oenanthe leucopyga
Piękność w dwóch kolorach..
 
Zdjęcie potwierdzające, że dało się też ją usłyszeć
 
Jak przystało na białorzytkę była bardzo ruchliwa
Tupała nóżka..
Pozowała
Ukłoniła się chyba na pożegnanie pierwszej ekipy

 Wyjazd w 110% udany. Gatunek marzenie, świetne warunki obserwacji, a to wszystko za sprawą Pani Teresy Łybko, która wykazała się niesamowitą ornitologiczną czujnością i nieustępliwością wykrywając pierwszą dla Polski białorzytkę saharyjską. Wielkie Gratulacje dla niej!!!!!