środa, 13 maja 2015

Białorzytka saharyjska, coś więcej niż marzenie...

Po tytule już chyba, każdy wie o co chodzi, a dokładniej mówiąc o kogo chodzi. Jednak jeśli komuś by umknęła ta informacja to mam na myśli pierwszą dla Polski białorzytkę saharyjską!!!
Tak jak zawsze postaram się odtworzyć wam jak to wszystko było od początku. A więc zaczynajmy...

Wtorek, 12-sty maja godzina 20 chodzę sobie spokojnie z mamą i prawie rozładowanym telefonem bo centrum handlowym, aż tu nagle dzwoni do mnie Radek. I spontanicznie pyta co robię? Odpowiadam mu na pytanie i teraz Radziu zmieniając całkowicie temat pyta mnie, czy jadę do Włocławka na białorzytkę saharyjską? Zapytałem go jeszcze raz na co bo nie mogłem uwierzyć w to co powiedział. Powtórzył pytanie, a ja bez konsultacji z kim kimkolwiek  odpowiedziałem, a może krzyknąłem TAK!!! Radka niestety moje zdanie nie interesowało do końca, ponieważ powiedział, ze chce to usłyszeć od mojej mamy. Mamusia na to załamując się powiedziała mi " Wojtuś rób kur..... co chcesz ja tylko spojrzę na świadectwo". Przekazałem Radkowi informacje i wystarczyło już tylko dogadać się co do godziny i miejsca, w którym się spotykamy.

Przyjechałem do domu przygotowałem sprzęt i przekazałem informacje  mojej dziewczynie, z którą pierwszy raz nie zdążyłem skonsultować wyjazdu na ptaki. Wina leży oczywiście po stronie białorzytki, która doprowadziła mnie do stanu, w którym przestałem trzeźwo myśleć i straciłem kontakt z rzeczywistością.
Po tych kilku czynnościach około 1 w nocy wyjechałem z tatą z domu jadąc do Radka. Dojeżdżamy na miejsce witam się z chłopakami, przesiadamy się do samochodu Wojtka i ruszamy na miejsce, gdzie czekał na nas Stasiu z Panem Darkiem Szlamą - polskim rekordzistą w liczbie zaobserwowanych gatunków.
Droga nam mijała w bardzo miłej atmosferze, ale kiedy dojechaliśmy do Włocławka wszyscy się zmobilizowali, poczuli dreszczyk emocji i odliczali minuty, które dzieliły nas od dojechania na miejsce.
Dojechaliśmy!  Nie bez problemów, ale udało się. Wychodzimy z samochodu, podchodzimy pod ogrodzenie i od razu podbiegają dwa wielkie psy, ale to nie przeszkadza Radkowi, żeby w ciągu kilku sekund wypatrzeć siedzącą na płocie białorzytkę saharyjską!!!

Ręce się trzęsą, głos drży, serce bije jak szalone, ale każdy z nas robi zdjęcia, patrzy na ptaka przez lornetkę i szaleje z radości. Mija kilka minut i z domu wychodzi Pani Teresa Łybko, znalazczyni ptaka. Otwarła nam bramę i pozwoliła nacieszyć się niecodziennym gościem.


Oto efekty..


Chyba moje ulubione zdjęcie...
Białorzytka saharyjska / Oenanthe leucopyga
Piękność w dwóch kolorach..
 
Zdjęcie potwierdzające, że dało się też ją usłyszeć
 
Jak przystało na białorzytkę była bardzo ruchliwa
Tupała nóżka..
Pozowała
Ukłoniła się chyba na pożegnanie pierwszej ekipy

 Wyjazd w 110% udany. Gatunek marzenie, świetne warunki obserwacji, a to wszystko za sprawą Pani Teresy Łybko, która wykazała się niesamowitą ornitologiczną czujnością i nieustępliwością wykrywając pierwszą dla Polski białorzytkę saharyjską. Wielkie Gratulacje dla niej!!!!!

3 komentarze:

  1. Gratuluję! Wspaniałą obserwacja i super zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkie gratulacje:) Takie nietypowe obserwacje sa najlepsze :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie:)

    OdpowiedzUsuń